22 sierpnia 2017

Asura - Miasto szaleństwa

Reżyseria: Sung-soo Kim Alternatywny tytuł: Ah-soo-ra / Asura: The City of Madness Produkcja: Korea Południowa, 2016 Długość: 2 godz. 12 min.


Nad przesiąkniętym korupcją miastem Annam niepodzielne rządy sprawuje jego bezwzględny burmistrz Sung-Bae Park. Skorumpowany policjant Do-Kyung Han, będący jednocześnie szwagrem burmistrza, załatwia za niego brudną robotę usuwając z horyzontu wszelkie czyhające na niego zagrożenia. Dzięki współpracy ze szwagrem Han zbiera powoli pieniądze na operację swojej umierającej żony. Jednak pechowym zbiegiem okoliczności Han trafia na celownik Cha-In Kim, prokuratora prowadzącego śledztwo przeciwko burmistrzowi Annam.

Termin asura odnosi się w buddyzmie do bytów owładniętych gniewem, dumą, zazdrością, nieszczerych i pełnych hipokryzji. Człowiek może osiągnąć stan asury, gdy skupi się na własnym ego oddając się jednocześnie życiu pełnemu przemocy. Miasto Annam zdaje się być wręcz królestwem zamieszkałym prawie wyłącznie przez Asurów. Wszechobecna korupcja i zakłamanie łączą ze sobą ludzi na każdym szczeblu drabiny społecznej. Lojalność i wierność zasadom stają się nieustannie przedmiotami aukcji. Każdy ma tu swoją cenę, a dystansowanie się od tego stanu rzeczy jest dla mieszkańców miasta jedynie zrytualizowanym podbijaniem swojej ceny. “Nie jestem na sprzedaż” - oznacza nic więcej niż tylko wezwanie do aukcji. Pieniądze i przemoc współistnieją w Annam jako dwie strony tej samej monety. Tak bardzo związane ze sobą, że jedno nie może już istnieć bez drugiego. Stały się ogarniętym szaleństwem dwugłowym potworem żerującym na samym sobie.


Taki obraz miasta szaleństwa stara się przedstawić widzowi reżyser filmu Kim Sung-Su. Niestety wizja ta obecna jest jedynie w poszczególnych scenach. Filmowi brakuje koherentnej atmosfery, smaku miasta szaleństwa rozciągającego się na całą historię i postacie. Sceny przemocy i czystego wręcz amoku wydają się dziwnie odłączone od beznamiętnej oraz przewidywalnej fabuły. Fabuły w której jest nieznacznie więcej życia niż w trupach wypełniających szczodrze kadry. Prosta skądinąd historia jest zupełnie niepotrzebnie otaczana tonami dialogów, które każdorazowo wybijają całą historię z rytmu. Oczywiście nie ma nic złego we wzbogacaniu postaci oraz historii poprzez rozbudowane dialogi. Problem polega na tym, że w większości przypadków są one wtórne i nie wprowadzają żadnych nowych elementów. Sprowadzają się za to do każdorazowego kwestionowania przez bohaterów swoich wzajemnych lojalności i motywacji. Nie stanowiłoby to aż tak dużego problemu, gdyby główni bohaterowie byliby choć odrobinę ciekawsi. Nie jest to raczej wina scenariusza, a bardziej wcielających się w nich aktorów. Większość z nich gra po prostu sztywno. Pomiędzy postaciami brakuje naturalnej chemii, przez co wydają się znacznie bardziej obcy dla siebie niż powinni. Woo-sung Jung, wcielający się w detektywa Do-Kyung Han wydaje się portretować bardziej pozera, niż zaprawionego policjanta. Jego dialogi mówią - twardziel, natomiast prezentowana wraz z nimi mowa ciała ukazuje człowieka za którego groźbami niewiele się kryje. Kolejnych przykładem nietrafionego castingu jest postać prokuratora Cha-in Kim. Do-Won Kwak zupełnie nie nadaje się do obsadzania tego typu ról, co pokazał nie tak dawno w Lamencie. Powierzenie roli właśnie temu aktorowi dziwi szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że o wiele mniejszą rolę dostał zawsze rewelacyjny Man-shik Jeong. 


Do plusów filmu można zaliczyć jego wygląd. W czasie rozgrywających się nocami scen miasto prezentuje szczególnie klimatycznie. Także pracy kamery nie można nic zarzucić. Podkreśla to tylko jednak, że choć z technicznego punktu widzenia film prezentuje się bardzo dobrze, to wyraźnie cierpi jego warstwa narracyjna. Ostatecznie Asura okazuje się filmem w najlepszym wypadku przeciętnym, który przerostem fabuły stara się nadrabiać topornie napisaną historię. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz