30 grudnia 2016

Manhole

Reżyseria: Jae-Young Shin Alternatywny tytuł: Maenhol Produkcja: Korea Południowa, 2014 Długość: 1 godz. 41 min.


W Seulu pojawiają się kolejne przypadki tajemniczych zagięć młodych kobiet. W obliczu braku jakichkolwiek poszlak policja jest bezradna. Kolejną zaginioną okazuje się nastoletnia Song-Yi, której zdesperowany ojciec, przy nieudolności władz, postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Niedaleko od miejsca zaginięcia Song-Yi mieszka wraz ze starszą siostrą głuchoniema Soo-jeong. Dziewczynka nie ma pojęcia, że wychodząc co wieczór na przystanek autobusowy, by powitać wracającą z pracy siostrę, naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo czyhające pod ulicami miasta. 

Manhole jest bardzo nierównym obrazem. Ma swoje dobre momenty, którym jednak odpowiada taka sama liczba chwil w których widz zastanawia się czy przypadkiem nie ogląda fragmentów z zupełnie innego filmu. Najmocniejszą jego stroną jest z pewnością wygląd lokacji oraz praca ukazującej je kamery. Szczególnie sceny rozgrywające się w kanałach są klimatyczną mieszanką mrocznych cieni wypełniających wilgotne korytarze i czającego za każdym rogiem nieznanego. Niestety reżyser filmu Jae-Young Shin praktycznie nie wykorzystuje fantastycznej atmosfery grozy, naturalnie gromadzącej w labiryncie zatęchłych i skąpanych w półmrokach miejskich kanałów. Zamiast tego woli opierać się na postaci porywającego młode kobiety szaleńca. Zupełnie nie dba przy tym o jakiekolwiek dawkowanie naszego antagonisty, bądź o stopniowe ujawnianie jego motywacji. Praktycznie od samego początku dawane są nam na tacy wszystkie odpowiedzi, co jest tym bardziej irytujące, że droga jaką podąża historia oraz postacie są bardzo przewidywalne. Sama postać szaleńca jest niestety mało ciekawa, aby nie powiedzieć - nudna. Wcielający się w niego aktor chyba nie za bardzo wiedział jak tchnąć choć odrobinę życia w tak sztampowego bohatera. Zaowocowało to ustawieniem twarzy jego postaci na dwa tryby; znudzonego i pozbawionego emocji lub w pełnym szaleńczym szale. Należy zaznaczyć, że pierwszym wyrazem twarzy widz jest zmuszony napawać kilkukrotnie dłużej niż pozostałymi. 


Przez ekran przewija się też grupka różnorodnych postaci. Nie sposób pozbyć się wrażenia, że kilka z nich zostało zaimplementowanych do historii w chwili gdy twórcy stanęli w kilku miejscach przed problemem ruszenia akcji do przodu. Tak więc niektóre z nich pojawiają się tylko po to by mogły odegrać swoją rolę kilka, bądź kilkanaście minut później. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby tylko wprowadzaniem kolejnych postaci nie odrywało widza od atmosfery “głównego wątku”. A są nim zmagania przemierzającej kanały starszej siostry Soo-jeong, by odnaleźć siostrę. Przy wszelkich zastrzeżeniach jakie mogę mieć do filmu to jednak ten wątek, niestety mocno poprzecinany innymi, jest bodajże najmocniejszym elementem historii. Jest klimatyczny i budzi w odpowiednich momentach mocniejsze bicie serca. Duża zasługa w tym przypada wspomnianej wcześniej stronie wizualnej, która w tych mrocznych scenach sama staje się bohaterką. O ich jakości decyduje również bardzo dobra gra obu aktorek wcielających się w postacie sióstr. Spośród wszystkich wątków to ten właśnie wydaje się z czasem najbardziej organiczny i naturalny, choć z początku jesteśmy raczeni dość toporną próbą emocjonalnego powiązania z bohaterkami. 


Ostatecznie Manhole nie jest wybitnym przedstawicielem gatunku. Jednak ku memu zdziwieniu pomimo jego licznych niedoróbek oraz miejscami sztampowych elementów czas spędzony z filmem Jae-Young Shin’a minął całkiem bezboleśnie, a nawet przyjemnie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz